30 lat budowania samorządności w Polsce

Możliwość komentowania 30 lat budowania samorządności w Polsce została wyłączona Aktualności, Inwestycje, Samorząd

Z Jackiem Sutrykiem, prezydentem Wrocławia, rozmawia Marcin Prynda

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia fot. mat. prasowe

Za nami kongres regionów – jedno z ważniejszych spotkań samorządow­ców w Polsce. Wrocław kolejny raz był organizatorem tego wydarzenia, ale pan, w roli prezydenta, był na nim po raz pierwszy…
Spotkaliśmy się w szczególnym czasie. Dla wielu prezydentów, tak jak dla mnie, jest to pierwsza kadencja, choć w samorządzie przecież nie jestem od wczoraj. Ale, co ważniejsze, spotkanie odbyło się w jubile­usz 30-lecia pierwszych wolnych wyborów i zakończenia obrad Okrągłego Stołu oraz poprzedziło bardzo ważne dla nas obchody 30-lecia samorządu, które będziemy święto­wać w 2020 r. Nie do pominięcia jest też fakt, że tegoroczny Kongres odbył się kilka mie­sięcy po tragicznych wydarzeniach w Gdań­sku. Te wszystkie okoliczności powodują, że dla mnie było to wyjątkowe wydarzenie.

30 lat budowania samorządności w Pol­sce to dużo. W którą stronę zmierza rzeczywistość polskich gmin?
30 lat budowania samorządności to dobry czas, aby stawiać pytania o to, jaki chcieliby­śmy mieć model państwa i samorządu oraz próbować na te pytania odpowiedzieć. Cały czas jesteśmy w toku dyskusji centralizacja vs. decentralizacja, państwo bardziej etaty­styczne vs. państwo w pełni demokratyczne, oddające władzę na jak najniższy poziom. Samorządowcy są niezmienni w swoich poglądach. Nie zawsze jednak te poglądy są zbieżne z tym, co na ten temat myślą rządzą­cy krajem. To są fundamentalne kategorie myślenia o państwie i dzisiejsza sytuacja wymaga powrotu do nich i przemyślenia ich na nowo.

Jednym z wyzwań jakie stoją przed nami, w tym przed samorządami, jest, mówiąc skrótem, eko-miasto. Coraz bardziej wrażliwi na globalne ocieplenie, zanieczyszczenie środowi­ska czujemy, że to potrzebny kierunek zmian. Czy Wrocław wystartuje w tej ekosztafecie?
Wrocław już w niej wystartował – a mamy ambicje narzucać tempo innym. Jako pierw­sze miasto w Polsce realizujemy całoroczny projekt „Wrocław nie marnuje”. To szereg rozłożonych w czasie działań, których celem jest jedno: odchodzenie od plastiku w urzę­dzie i na miejskich imprezach, na lekcjach w szkołach czy na piknikach osiedlowych, podczas których uczymy się wykorzysty­wać resztki jedzenia do ugotowania czegoś pysznego. Program napisała dla nas jedna z prekursorek ruchów eko w Polsce – Sylwia Majcher, autorka książki „Gotuję, nie mar­nuję!”.

Przepisy w Polsce nie pomagają. Wciąż brak jest zapisów obligujących produ­centów do odchodzenia od plastików…
To prawda. Regulacje na poziome krajowym są niezbędne. Trudno bowiem na poziomie samorządu w sposób jednoznaczny zakazać mieszkańcom używania legalnych przecież rozwiązań. Możemy promować właściwe postawy, możemy inspirować, edukować i sami dawać przykład. Właśnie dlatego duże wrocławskie imprezy także będą też bardziej eko: jesienią Wrocławski Mara­ton po raz pierwszy w historii zrezygnuje z plastikowych kubków na napoje, a podczas czerwcowego festiwalu „Europa na widelcu” dania podawane były na biodegradowalnych talerzach. Zmiana mentalności trwa niestety dłużej niż zmiana przepisów. Odpuścić jed­nak nie można na żadnym z tych pól.

W ramach ekotrendów ważna jest także promocja np. Komunikacji publicznej. Co zamierza pan zrealizować w tym obszarze?
Chciałbym, aby Wrocław był miastem, w którym transport publiczny jest jest czysty, punktualny, a przewozy realizo­wane są z dużą częstotliwością. Mamy ku temu potencjał. Rozpoczęliśmy już wiele projektów zarówno w części realizacyjnej, jak i koncepcyjnej. Wbiliśmy pierwszą łopatę pod budowę linii tramwajowej na Popowice, a za chwilę ruszymy z budową tramwaju na Nowy Dwór. Dodatkowo prowadzimy prace studyjne ws. tramwaju na kolejne wrocławskie osiedla: Swojczyce, Jagodno i Ołtaszyn. Mamy też koncepcję tramwaju na Maślice.

Mam wrażenie, że bardzo trudno pogodzić środowisko kierowców i osób poruszających się rowerami czy komu­nikacja miejską. Jest na to szansa?
Każdy, nawet kierowca wykonujący swoją prace za kółkiem, jest także pieszym poru­szającym się po mieście, a w weekendy często rowerzystą. Miasto powinno być skrojone pod każdą z tych grup, powinno uwzględ­niać bardzo różne sposoby poruszania się po mieście. Przyszłością jest komunikacja publiczna uzupełniona dodatkowymi for­mami jak car sharing, czyli wypożyczalnie samochodów (we Wrocławiu są to samo­chody elektryczne), z których coraz częściej korzystamy, które możemy wypożyczyć, kie­dy tylko chcemy. Podobnie jest z systemem rowerów miejskich, skuterami elektrycz­nymi czy hulajnogami, przy czym skutery i hulajnogi to są prywatne inicjatywy. To wszystko razem stanowi szerokie spectrum możliwości poruszania się po mieście. Z całą pewnością powinnyśmy konsekwentnie sami sobie ograniczać korzystanie z aut, których po Wrocławiu jeździ po prostu za dużo. Dodatkowo bardzo dużo samochodów wjeżdża z aglomeracji. Oczywiście chcieli­byśmy zawsze, żeby mieszkańcy wybierali te najbardziej ekologiczne rozwiązania, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze mogą. Jednak czas zrozumieć, że jesteśmy w takim momencie, że musimy zacząć rezygnować z aut, bo miasto nie jest historycznie i urba­nistycznie przystosowane do tak dużej ich liczby. Mam nadzieję, że ten proces będzie zachodził.

Udostępnij...Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on LinkedInEmail this to someone