Elektroniczna medycyna to oszczędność czasu i pieniędzy

Możliwość komentowania Elektroniczna medycyna to oszczędność czasu i pieniędzy została wyłączona Nauka

Z rektorem Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, profesorem Markiem Ziętkiem, o procesie digitalizacji danych w polskiej służbie zdrowia rozmawia Filip Bernat.

Co było impulsem do zorganizowanej wspólnie z Data Techno Park konferencji „Cyfrowa medycyna – wyzwania teraźniejszości i przyszłości”?
Była nim zapowiadana od dłuższego czasu konieczność wprowadzenia w Polsce elektronicznej dokumentacji medycznej. Pomijając Data Techno Park, w którym Uczelnia posiada 30% udziałów, na terenie Dolnego Śląska nie ma takiego miejsca, w którym można byłoby przechowywać dane wrażliwe. W Niemczech, Szwecji czy Włoszech lekarz może w dowolnej chwili obejrzeć pełną historię chorób danego pacjenta. Dzięki temu nie musi na przykład powtarzać tak zwanych badań stabilnych, czyli takich, których wyniki na przestrzeni roku czy dwóch właściwie się nie zmieniają. Wie też, w jaki sposób pacjent był leczony wcześniej, jakim zabiegom go poddano, jakie przyjmował leki i tak dalej. To ogromna oszczędność czasu i środków, która może nawet uratować pacjentowi życie. Zwłaszcza w przypadku, gdy zostaje on przywieziony do szpitala w ciężkim stanie i nie ma z nim kontaktu lub kontakt ten jest utrudniony. Inną korzyścią, wynikającą z zastosowania elektronicznej dokumentacji medycznej, jest brak konieczności zbierania dokumentacji na papierze.

Pańskim zdaniem te wrażliwe dane będą bezpieczne w prywatnych placówkach?

Nie ma znaczenia, czy będzie to instytucja prywatna czy publiczna. W ostatecznym rozrachunku wszystko zależy od ludzi, ich umiejętności oraz stosowanych przez nich zabezpieczeń. Jeżeli kadra pracująca w takim ośrodku jest odpowiednio przeszkolona i zobowiązuje się do przestrzegania tajemnicy zawodowej, nie ma znaczenia, czy jest finansowana z prywatnych czy publicznych pieniędzy. Uważam, że nadzór nad takimi placówkami powinny sprawować instytucje odpowiedzialne za przechowywanie tajemnicy, jak na przykład Agencja Bezpieczeństwa Narodowego. Wydawałyby one odpowiednie certyfikaty, które co jakiś czas byłyby odnawiane. Trzeba jednak patrzeć na sprawę realnie: nie ma idealnych zabezpieczeń, które gwarantowałyby stuprocentową skuteczność. Zawsze może znaleźć się ktoś, kto je obejdzie, niezależnie od ich zaawansowania. Jednak w przypadku papierowej dokumentacji tej gwarancji również nie ma. Dokumenty krążą, przechodząc przez dziesiątki upoważnionych lub nieupoważnionych rąk, ktoś może je przeczytać, skserować lub zrobić zdjęcie. Zdigitalizowane dane byłyby natomiast eksportowane do danej placówki bezpośrednio, bez potrzeby drukowania albo wypalania płyty. Lekarz, logujący się do systemu aby pobrać te pliki, miałby swój login oraz hasło. W przypadku wycieku danych będzie można sprawdzić, kto dysponował nimi jako ostatni.

Innym aspektem zdigitalizowanej medycyny jest możliwość wypisywania tzw. e-recept. Jak Pan ocenia to rozwiązanie?
Jest ono kluczowe w kontekście planów Rządu, który chce wprowadzić darmowe leki dla osób powyżej 75 roku życia. Istnieje ryzyko, że tacy pacjenci mogliby następnie otrzymywać recepty na bezpłatne medykamenty, które faktycznie przeznaczone byłyby dla ich rodzin lub znajomych. E-recepty pozwolą skuteczne wyłapywanie sytuacje, w których lekarz przypisuje osobie powyżej 75 roku życia leki nieadekwatne do jej wieku. Jest to oszczędność rzędu kilku milionów złotych rocznie.

Od czego należy zacząć wprowadzanie systemu elektronicznej dokumentacji w Polsce?

Niestety, pieniądze na e-medycynę były przeznaczone w poprzednim rozdawnictwie unijnym. Ówczesny Rząd stworzył podwaliny systemu, który jednak ostatecznie nie wszedł w życie. Pieniądze wydano, ale nie do końca efektywnie. Podejrzewam, że wiele, a może nawet większość rzeczy, zrobiono, ale nie spięto tego w jedną całość. Ośrodków, które mogłyby przechowywać wrażliwe dane, jest cały czas w Polsce niewiele, potrzeba ich zdecydowanie więcej. Prawdopodobnie trzeba także wprowadzić taki sam system odczytywania danych we wszystkich placówkach medycznych na terenie kraju. Obecnie każdy szpital operuje innym programem, więc przesyłane dane niekoniecznie są kompatybilne i zdatne do odczytu.

Pomijając kwestię bezpieczeństwa, wprowadzenie elektronicznej dokumentacji niesie za sobą inne zagrożenia?
Moim zdaniem nie. Będzie się to oczywiście wiązało z poniesieniem pewnych kosztów, ale będą one raczej po stronie Państwa, nie szpitali. Uważam, że bez digitalizacji, dla polskiej medycyny nie ma przyszłości.

Udostępnij...Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on LinkedInEmail this to someone