Elżbieta Stępień: Jestem dumna z Polek!

Możliwość komentowania Elżbieta Stępień: Jestem dumna z Polek! została wyłączona Aktualności

Rok 2018 będzie Rokiem Praw Kobiet. Wniosek Nowoczesnej, aby w ten sposób uczcić setną rocznicę dekretu Naczelnika Józefa Piłsudskiego, przyznającego kobietom pełne prawa wyborcze, poparło 397 posłów. Pomysłodawczynią uchwały jest Elżbieta Stępień, posłanka na Sejm RP.

Pani poseł, gratulujemy, niezwykle rzadko w Sejmie przechodzą wnioski opozycji.

Bardzo się cieszę, że są sprawy, które potrafią łączyć. Zapis w ordynacji wyborczej z 1918 rok, uznający, że zarówno głosować, jak i kandydować może każdy obywatel, bez względu na płeć, wywalczony przez polskie feministki, był bardzo postępowy. Polska należała do pierwszych krajów świata, które przyznały pełnię prawy wyborczych kobietom. Np. w uznawanej za postępową Francji nastąpiło to dopiero w roku 1944. Mamy być z czego dumni.

Wyobraźmy sobie, że jest rok 1919. Kandydowałaby Pani w pierwszych, otwartych dla kobiet wyborach?

Chcę wierzyć, że miałabym tyle odwagi i determinacji. 100 lat temu uzyskanie mandatu poselskiego przez kobietę było nie tylko kwestią przekonania wyborców do programu i pomysłu na nareszcie niepodległą Polskę, ale koniecznością przełamania społecznych stereotypów, zmiany tradycyjnego postrzegania roli kobiety w społeczeństwie i przekonania, że polityka to domena mężczyzn. Kobiety apelujące o równe prawa były wyśmiewane, lekceważone, obrażane. Feminizm traktowano jako dziwactwo, fanaberię znudzonych panienek z dobrych domów, a czasami jako działalność wywrotową zagrażająca państwu.

Kandydowanie w wyborach było więc jak lot na księżyc?

Dobre porównanie. Wymagało z pewnością podobnej siły psychicznej. Z jednym zastrzeżeniem – astronauci byli bohaterami, patrzono na nich z podziwem. A z jaką reakcją spotykały się posłanki w tamtym czasie? Myślę, że często budziły agresję lub kpinę. Tym ważniejsze jest oddanie dziś szacunku Gabrieli Balickiej, Jadwidze Dziubińskiej, Irenie Kosmowskiej, Marii Moczydłowskiej, Zofii Moraczewskiej, Annie Piaseckiej, Zofii Sokolnickiej czy Franciszce Wilczkowiakowej. To kobiety, które głośno powiedziały: wszyscy ludzie muszą mieć takie same prawa. To także dzięki nim Polska jest demokratycznym krajem, w którym wolność i równość to wartości fundamentalne. Niestety, prawa kobiet to nie jest wyłącznie kwestia historyczna.

I tu z pewnością wiele osób się oburzy, mówiąc, że równouprawnienie to fakt a nawet, że teraz to mężczyźni muszą walczyć o swoją pozycję.

Zapewniam pana, że daleko nam jeszcze do prawdziwej równości w wielu dziedzinach. Kobiety zajmują zaledwie 27 procent miejsc w Sejmie i 13 procent w Senacie. Nie możemy mówić o równouprawnieniu, jeżeli kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni. Luka płacowa sięga wg GUS kilkunastu, a w niektórych zawodach nawet kilkudziesięciu procent. Oznacza to w praktyce, że kobiety w listopadzie przestają zarabiać. To jest niesprawiedliwe. Kolejny przykład: chociaż kobiety są doskonale wykształcone (wykształcenie wyższe ma 29,1% kobiet i19,8% mężczyzn) to na najwyższych stanowiskach dominują mężczyźni. W radach nadzorczych czy zarządach wielu firm nie ma ani jednej kobiety. Przyczyną tych zjawisk w dużym stopniu są uwarunkowania społeczne.

Może kobiety po prostu nie chcą być prezesami?

Ambicja nie jest kwestią płci. Aspiracje kobiet często ogranicza konieczność łączenia roli żony i matki z pracą zawodową. To jest wyzwanie nie tylko na najwyższych stanowiskach. Młode matki, z którymi rozmawiam, mówią, że oczekują rozwiązań ułatwiających powrót do pracy po urodzeniu dziecka. Na przykład możliwości wykonywania części obowiązków w domu, elastycznego czasu pracy. Tam, gdzie jest to możliwe i potrzebne, otwierania przyzakładowych żłobków, przedszkoli itp. Brak jest prawdziwego partnerstwa w podziale obowiązków domowych. Tata na urlopie wychowawczym, czy nawet biorący L4, by opiekować się chorym dzieckiem, to wciąż wyjątek, a nie norma. Jeszcze raz podkreślę – zdecydowana większość kobiet chce pracować, ale bez wyrzutów sumienia, że dzieje się to kosztem rodziny. Tymczasem dziś zamiast promowania aktywności mamy program 500+.

Jest Pani jego przeciwniczką?

Jestem za rozsądnym wsparciem rodziny, a nie pomocą socjalną dla każdego. Obecny system jest niesprawiedliwy i przede wszystkim szkodzi gospodarce. Nie można pieniędzy rozdawać, trzeba pomóc je zarabiać i jak najmniej podatnikowi zabierać. Nowoczesna przedstawiła program Aktywna Rodzina. Proponujemy ulgę podatkową w wysokości 3 tys. zł na każde dziecko do 18-stego roku życia. Program objąłby osoby, które mieszczą się w pierwszym progu podatkowym, czyli zdecydowaną większość Polaków. Skorzystałyby z niego również osoby nieznacznie go przekraczające, na zasadzie odliczenia „złotówka za złotówkę”. Projekt uwzględnia wszystkie osoby pracujące, niezależnie od formy rozliczenia dochodów. Tak więc systemem zostaliby objęci również rolnicy. Ale najważniejsze, że pieniądze dostaną ludzie aktywni, przekazujący dzieciom znaczenie i wartość pracy.

Ale są też rodziny, które sobie nie radzą, nie zawsze z własnej winy.

To prawda. Pomoc rodzinom w trudnej sytuacji jest konieczna. Nazywajmy jednak rzeczy po imieniu – 500+ to program socjalny, nie demograficzny. W jego efekcie kobiety odchodzą z pracy. Rodzi to wiele negatywnych skutków, nie tylko dla gospodarki dziś, ale i dla przyszłości kobiet, np. brak lub niskie emerytury. A prawo do bezpieczeństwa finansowego to również prawa kobiet.

I tu wracamy do głównego wątku naszej rozmowy.

Nie odeszliśmy od niego. W ostatnim czasie, bardzo niesłusznie dyskusję o prawach kobiet sprowadzono do kwestii praw reprodukcyjnych. To ważne, ale temat jest dużo szerszy. Mówiliśmy o polityce, gospodarce, a nie poruszyliśmy problemu przemocy wobec kobiet czy trudności, z jakimi mierzą panie w starszym wieku. Pracuję w komisji senioralnej i wiem, że to lekceważona sprawa, a nasze społeczeństwo się starzeje i problem będzie narastał. Postulaty o równości ekonomicznej, publicznej, zawodowej, partnerstwa rodzinnego, szacunku dla pracy kobiet w domu i wychowania dzieci są wciąż aktualne.

Czyli o prawach kobiet moglibyśmy mówić długo?

Bardzo długo. Mam nadzieję, że będzie na to doskonały czas właśnie podczas 2018 roku – Roku Praw Kobiet.

Udostępnij...Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on LinkedInEmail this to someone