Nowe rozwiązania rodzą się dziś na styku dyscyplin naukowych

Możliwość komentowania Nowe rozwiązania rodzą się dziś na styku dyscyplin naukowych została wyłączona Nauka

Pełnomocnik dyrektora Międzynarodowego Laboratorium Silnych Pól Magnetycznych i Niskich Temperatur, Mirosław Miller, w rozmowie z Filipem Bernatem ocenia innowacyjność naszego kraju oraz tłumaczy, dlaczego polskie szkolnictwo wyższe wymaga restrukturyzacji.

Był Pan jednym z inicjatorów i pierwszym prezesem Wrocławskiego Centrum Badań EIT+. Jakie były założenia tego projektu?
Mam za sobą bogatą historię rozwijania powiązań między nauką a gospodarką, przez wiele lat obserwowałem dobre praktyki, które funkcjonują w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do kraju bardzo chciałem przełożyć je na polską rzeczywistość, zwłaszcza we Wrocławiu. Dlatego włączyłem się w inicjatywę przygotowania koncepcji Wrocławskiego Centrum Badań EIT+. W roku 2006 zostało ono beneficjentem największego projektu w obszarze kluczowych infrastruktur naukowo-badawczych w ramach programu Innowacyjna Gospodarka. EIT+ było niezależne od struktur uczelni, ale służące im, uczelnie są zresztą udziałowcami spółki. To jest koncepcja, której wcześniej w Polsce nie było. Najważniejszym celem była integracja środowiska naukowego z biznesowym, inkubacja innowacyjnych projektów, tworzenie start-upów, rozwijanie międzynarodowych powiązań. Polska kończy właśnie fazę wielkiej budowy infrastruktury naukowej, jednak gdyby innowacyjność państwa zależała tylko od ilości i jakości wybudowanych laboratoriów, prawie cały świat byłby innowacyjny. Oczywiście nie można powiedzieć, żeby nie było to potrzebne, zaplecze technologiczne jest niezwykle istotne. To warunek konieczny, żeby budować dobre zespoły badawcze i przyciągać talenty z innych ośrodków i z zagranicy. Patrząc jednak w najbliższą przyszłość, nasze podejście do rozwijania innowacyjności powinno się istotnie zmieniać.

To znaczy?
Na pewno powinniśmy budować na tym, co już mamy, wiele się nauczyliśmy i zdobyliśmy ważne doświadczenia. Organizując Wrocławskie Centrum Badań EIT+, byłem zwolennikiem nie pojedynczej instytucji typu RTO (ang. Research and Technology Organization – przyp. autor), ale sieci podobnych instytucji w całym Kraju. Na przykład w Niemczech funkcjonuje kilka takich sieci bliżej lub dalej usytuowanych względem krajowej gospodarki. Każda z nich ma własną specyfikę i dysponuje swoją infrastrukturą, ale posiada wspólny program rozwijania kluczowych dla państwa technologii, takich jak na przykład elektronika, energetyka, ekologia czy środki transportu. Współpracują one z uniwersytetami lokalnie i w skali kraju, mając jednak własną politykę w zakresie realizacji kluczowych programów badawczych. Takie sieci finansowane są z udziałem pieniędzy publicznych, ale odbywa się to pod kontrolą państwa i regionów. Swój wkład, też finansowy, w rozwój sieci mają firmy prywatne, które są zainteresowane wdrażaniem opracowywanych innowacji. Podobne modele działają też w takich krajach jak Finlandia, Szwecja, Szwajcaria, czy Francja. Moim zdaniem w Polsce także powinna powstać podobna struktura, tak, żebyśmy na poziomie ogólnopolskim mieli sieć kilku lub kilkunastu instytucji naukowo–badawczych, dzielących się kompetencjami stosownie do regionalnych specjalności naukowo-gospodarczych. Czymś takim staje się Wrocławskie Centrum Badań EIT+, które, nie będąc częścią uniwersytetu, integruje naukowców różnych uczelni i instytutów oraz innowacyjne firmy. Naukowcy pracujący w takiej instytucji jak EIT+ zdobywają własne projekty i sami są odpowiedzialni za wyniki swojej pracy, z tego się utrzymują. Takie są warunki rynkowe, rezultaty badań i ich wartość rynkowa decydują o przetrwaniu naukowca i jego grupy w EIT+. Uczelniom takich zasad narzucić się nie da i nie ma takiej potrzeby. Warto wspomnieć też o koncepcji, którą od lat wdrażają na przykład Finowie, czyli tzw. miejsc przypadkowych spotkań. Nowe rozwiązania rodzą się dzisiaj głównie na styku różnych dyscyplin. Tradycyjne obszary, takie jak biologia, fizyka, chemia, czy informatyka, są dziś tak wyeksplorowane przez wielkie koncerny, że niezwykle trudno jest tutaj stworzyć coś przełomowego i globalnie nowego. Trzeba więc „mieszać” ludzi z różnych dziedzin nauki i technologii i ciągle konfrontować ich wiedzę i pomysły. Wymaga to restrukturyzacji tradycyjnych uczelni. Finowie zjednoczyli wszystkie uniwersytety w Helsinkach w jeden, będący obecnie rozpoznawalnym miejscem w Europie. Tak samo jest zresztą w Dreźnie. W takich uczelniach można tworzyć nowe instytuty i wydziały na potrzeby istotnych dla regionu wyzwań. Może to być na przykład informatyka w medycynie, nowe źródła energii albo surowce dla zaawansowanych technologii materiałowych.

Jak realizuje się te strategie na Dolnym Śląsku?
Tworząc EIT+ w 2008 roku zastanawialiśmy się, jakie dziedziny technologii mają szansę stać się specjalnością Dolnego Śląska. Jakie są najmocniejsze strony tutejszych uczelni i instytucji naukowych, które pokrywałyby się z lokalnym potencjałem gospodarczym? Aby nasz projekt się powiódł, rozwijane prace naukowe powinny wynikać właśnie z długofalowych potrzeb gospodarczych. Jeśli, przykładowo, w danym regionie nie ma silnie rozwiniętego przemysłu farmaceutycznego, tworzenie nowych rozwiązań w tym zakresie ma bardzo małe szanse na sukces. Wracając jednak do pańskiego pytania, doszliśmy do wniosku, że na Dolnym Śląsku powinniśmy obrać dwa podstawowe kierunki. Pierwszy z nich to surowce naturalne. Mamy wspaniałe tradycje wydobywania węgla, surowców mineralnych oraz rudy miedzi, która jest w dodatku bogata w srebro, ren i inne cenne metale. Po upadku przemysłu węglowego w regionie, potencjał sektora wydobywczego gwałtownie zmalał. Wywołało to ogromne bezrobocie i degradację dużej części regionu. Tymczasem zasoby surowcowe stały się priorytetem Europy. Pytanie, jak można odrodzić przemysł surowcowy na Dolnym Śląsku na innych, innowacyjnych zasadach. Co można z naszych surowców wydobyć lub wyprodukować takiego, co ma o wiele większą wartość dodaną? Temu właśnie służyć powinny badania naukowe, które będą dostarczać wiedzy użytecznej dla tego sektora. Drugi obszar, który łatwo mógłby się stać specjalnością naszego regionu, to sektor uzdrowisk i turystki medycznej. Jesteśmy zagłębiem uzdrowisk, wiele z nich działa na dobrym, światowym poziomie. W kilku miejscowościach regionu (na przykład w Polanicy Zdrój) powiązanie lokalnych szpitali, sanatoriów i prywatnych ośrodków leczniczych, mogłoby utworzyć bardzo prężny klaster zdrowotny, zdolny przyciągać na Dolny Śląsk ludzi z całej Polski i z zagranicy. Zresztą już teraz się to dzieje, trzeba to tylko przyspieszyć, bo czas płynie, a konkurencja nie śpi. Obecnie tym, co mocno rewolucjonizuje medycynę jest genetyka, umożliwiająca tak zwaną medycynę spersonalizowaną, opartą na odpowiednim doborze terapii do indywidualnych cech człowieka. Włączając natomiast technologie informatyczne do zarządzania służbą zdrowia, edukacji, terapii i diagnostyki medycznej, można dziś znacząco zwiększyć efektywność leczenia oraz wpłynąć na zmiany nawyków i prozdrowotnych zachowań społeczeństwa. Informatyka jest silną stroną Wrocławia, moglibyśmy więc stać się regionem, który generuje usługi informatyczno-medyczne na najwyższym poziomie. Takie działania realizuje na przykład wrocławska spółka Data Techno Park. To duża, wrocławska firma, która powstała stosunkowo niedawno, dysponująca dużym centrum przetwarzania danych medycznych. To bardzo unikalna instytucja, która doskonale wzmacnia możliwość rozwijania sektora informatyczno-medycznego jako naszej regionalnej specjalności.

Co stoi na przeszkodzie, żeby wdrażać proinnowacyjny rozwój gospodarki w całym kraju?
Działam w sektorze naukowo-biznesowym od dwunastu lat i widzę ogromne zmiany w postrzeganiu konieczności rozwijania innowacyjnej gospodarki w 2004 i dziś. Oczywiście, nadal wiele krajów wyprzedza nas pod tym względem, jednak my też zrobiliśmy istotne postępy. Bariery szybszego rozwoju innowacyjnej gospodarki leżą dziś przede wszystkim po stronie nauki. Nasze uniwersytety wciąż nie uległy istotnej transformacji. Cały czas mamy tradycyjne wydziały, brakuje kooperacji między jednostkami uczelni oraz między uczelniami, środowisko uniwersyteckie jest zbyt rozdrobnione. Na przykład medycyna wymaga dziś silnych związków z biotechnologią, chemią i informatyką. Dlatego uczelnie medyczne na świecie przekształciły się w duże wydziały na uczelniach technicznych. W Polsce takim przykładem jest Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wcześniej wspomniałem o uczelniach w Dreźnie i Helsinkach, które powstały przez po-łączenie kilku mniejszych i należą dziś do najlepszych w Europie. We Wrocławiu trwa od kilku lat dyskusja na temat celowości integracji niektórych uniwersytetów ze sobą, tak, aby zwiększyć przepływy ludzi, wiedzy i naukowców.
Wydaje mi się, że w Polsce taką barierą może być też nasze przywiązanie do tradycji. Nie jesteśmy jedynym krajem o silnym przywiązaniu do tradycji. Szwajcaria na przykład jest krajem bardzo tradycyjnym jeśli chodzi o społeczeństwo, a jednocześnie niezwykle innowacyjnym gospodarczo. Absolutnie nie ma przeszkód, żeby łączyć jedno z drugim. Tę „tradycję”, o której pan mówi, nazwałbym raczej obawą przed zmianami. Kiedy powstawało EIT+, udało nam się ściągnąć wielu ludzi zza granicy, przede wszystkim Polaków, którzy wcześniej nawet nie myśleli o powrocie do Polski. Zwyczajnie nie mieli dokąd wracać. Oni są patriotami, wyznają polskie tradycje, ale nie chcieli wracać do Polski. EIT+ w pewnym sensie łamie tradycje, ale w ten sposób tworzy nowe szanse dla młodych, kreatywnych Polaków. Dlatego zmiany są konieczne.

Pańskim zdaniem Polska ma szansę znaleźć się w przyszłości wśród najbardziej innowacyjnych krajów Europy?
Jak najbardziej. Jesteśmy dużym państwem, mamy spory potencjał technologiczny oraz potężną armię
zdolnych, dobrze wykształconych ludzi. Trzeba to tylko odpowiednio wykorzystać. Mamy też jedną, wielką przewagę nad innymi krajami, a mianowicie wielką emigrację Polaków, polską diasporę. Powinniśmy opracować program przyciągania tych ludzi z powrotem do naszego kraju, niekoniecznie na stałe, ale na przykład do realizacji wspólnych, międzynarodowych przedsięwzięć.

Udostępnij...Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on LinkedInEmail this to someone