Polska wieprzowina jest lepsza od produkowanej na Zachodzie

Możliwość komentowania Polska wieprzowina jest lepsza od produkowanej na Zachodzie została wyłączona Biznes, galeria

Z prezesem Zarządu Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki PIB Żerniki Wielkie, Mirosławem Koską, o zootechnice oraz polskim mięsie rozmawia Marcin Prynda.

Mirosław Koska

Czym wyróżnia się Państwa ferma na tle innych tego typu jednostek?

Zakład Doświadczalny w Żernikach Wielkich jest jedną z siedmiu spółek Instytutu Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego w Krakowie i specjalizuje się w hodowli trzody chlewnej rasy Wielkiej Białej Polskiej i Polskiej Białej Zwisłouchej. Stado podstawowe liczy 600 loch, z których znaczna część znajduje się pod oceną Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”. Całe stado liczy 8000 sztuk. Główne kierunki działalności to wykonywanie usług do tematów badawczych zlecanych przez pracowników naukowych Instytutu Zootechniki PIB, produkowanie wysokowartościowego materiału hodowlanego i produkowanie dużych partii wyrównanego żywca wieprzowego. W Zakładzie prowadzi się doświadczenia genetyczne, żywieniowe i fizjologiczne, a także testuje nowe technologie utrzymania zwierząt, mające na celu poprawę ich dobrostanu. Od wielu lat na szeroką skalę prowadzi się też badania związane z ksenotransplantacją, które zmierzają do zniesienia bariery immunologicznej na linii zwierzę-człowiek. Chodzi o pozyskanie od świni narządów wewnętrznych, takich jak serce, wątroba, nerki i śledziona, które przeszczepione do organizmu ludzkiego nie będą odrzucone. W ludzkiej medycynie już wykorzystywane są np. zastawki sercowe, pochodzące od świń z fermy w Żernikach. Wykorzystywana jest również skóra ze świń transgenicznych, która wykazuje zdumiewające właściwości leczenia ran pooparzeniowych. Mam nadzieję, że już wkrótce prace te zostaną zakończone sukcesem i będą się przyczyniały do ratowania życia ludzkiego. Na fermie „ratuje się” również polskie rasy rodzime. To właśnie u nas w ostatnim czasie przeprowadzono pierwszy w Polsce zabieg pozyskiwania zarodków od świń rasy Puławskiej, które zamrożone i zdeponowane w Krajowym Banku Materiału Biologicznego przy Instytucie Zootechniki PIB w Krakowie, nawet za kilkaset lat będą mogły służyć odbudowie rasy. Mamy z tego powodu ogromną satysfakcję, a w kolejce czekają już loszki rasy Złotnickiej Pstrej i Złotnickiej Białej. Na fermie produkuje się loszki hodowlane o wybitnych walorach rozrodczych, tucznych i rzeźnych, wolne od genu wrażliwości na stres. Ich liczba stanowi ponad połowę ilości wszystkich loszek hodowlanych, produkowanych na terenie województwa dolnośląskiego, przez co ma znaczący wpływ na jakość produkowanego żywca wieprzowego w rejonie. Potwierdzeniem tego są liczne laury, zdobywane na Krajowych i Regionalnych Wystawach Zwierząt Hodowlanych. W tym roku, na XXI Wystawie w Piotrowicach, nasze loszki zdobyły 3 tytuły Championów i 2 Vicechampionów, w tym ten najważniejszy – za najwyższą wartość hodowlaną BLUP. Chcielibyśmy sprzedawać tych zwierząt jak najwięcej, ale w dobie kryzysu panującego w branży od wielu lat, nie jest to proste. Jeśli chodzi o produkcję tuczników, to ważnym jest fakt, że Zakład posiada certyfikat PQS, który jest kompleksowym systemem produkcji wieprzowiny wysokiej jakości i ma za zadanie produkcję chudego, nieprzetłuszczonego mięsa wieprzowego, przy zachowaniu ważnych dla konsumentów i przetwórców parametrów jakości mięsa. Nie mam żadnych problemów ze sprzedażą swoich tuczników, wręcz przeciwnie, każdy, kto chociaż raz dokonał ich zakupu, stara się o stały do nich dostęp.

PIB

Obok fermy znajduje się biogazownia. Jakie korzyści czerpiecie z tej koegzystencji?

Jednostka, którą reprezentuję, ma podpisaną ze Spółką Energy-Żórawina umowę współpracy. Korzyści czerpiemy wielorakie. Po pierwsze, biogazownia zagospodarowuje całość gnojowicy i gnojówki produkowanej na fermie, wykorzystując je w procesie fermentacji. Po drugie, ciepło powstające przy produkcji biogazu wykorzystujemy do ogrzewania naszych budynków porodowych i warchlakarni. Po trzecie zaś, ponosimy mniejsze koszty związane z zużyciem energii elektrycznej. Z faktu istnienia biogazowni czerpie więc korzyści moja Spółka, także Gmina i jej mieszkańcy, ale przede wszystkim środowisko naturalne.

Z jakimi problemami zmaga się aktualnie Pańska ferma?

Problemy, z którymi się borykamy, dotyczą całej branży. Od 2007 roku, kiedy to na niskie ceny żywca nałożyły się horrendalne ceny pasz, producenci aż do chwili obecnej ponosili straty. Kryzys pogłębił się w 2014 roku, po zdiagnozowaniu w Polsce wirusa Afrykańskiego Pomoru Świń i nałożeniu przez Rosję embarga na polskie mięso. Na szczęście, kilka tygodni temu cena żywca poszybowała w górę, dochodząc do 5,70 zł/kg, co przy niskiej cenie zbóż i pasz pozwala choć w drobnej części odrobić straty. Zawdzięczamy to otworzeniu się rynków azjatyckich na unijną wieprzowinę – przede wszystkim Chin, do których trafia 70% unijnego eksportu, a są to ogromne ilości. Jednak ta dobra passa może nie potrwać długo. Na dzień dzisiejszy wykryto w Polsce 13 ognisko ASF i mam wrażenie, że wirus wymyka się spod kontroli służb weterynaryjnych i administracyjnych, co może skończyć się katastrofą dla całej branży wskutek nałożenia na Polskę sankcji gospodarczych. Martwi mnie też brak regulacji prawnych, umożliwiających opłacalne funkcjonowanie biogazowni. To niesłychane, żeby biogazownia, spełniająca taką pożyteczną rolę, profitami ze sprzedaży certyfikatów nie była w stanie pokryć kosztów eksploatacji swojej instalacji. Mam nadzieję, że nowelizacja ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii zmieni sytuację na lepszą i umożliwi prowadzenie działalności polskim biogazowniom na poziomie opłacalności takim samym jak w innych krajach unijnych. Mój niepokój budzi również ciągle rozwijający się w Polsce tucz nakładczy, polegający na sprowadzaniu głównie z Danii i Holandii warchlaków do tuczu. Wspomniany przeze mnie wcześniej kryzys spowodował spadek ilości świń w Polsce z 19 do 10 mln i spadek liczby loch z 2,2 mln do mniej niż 800 tys. Rosnący import warchlaków powoduje dalsze kurczenie się stanu loch, co pogłębia deficyt w samozaopatrzeniu Polski w wieprzowinę. Wiążę jednak nadzieję z rządowym Programem rozwoju rynku wieprzowiny. Według niego Polska ma szansę na odbudowę pogłowia świń co najmniej do poziomu samowystarczalności, ocenianego na około 15-16 mln sztuk. Oby tak się stało, ponieważ polska wieprzowina jest zdrowsza i smaczniejsza od tej produkowanej na Zachodzie. I nie jest to tylko moje zdanie.

Udostępnij...Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on LinkedInEmail this to someone