W obronie samorządu

Możliwość komentowania W obronie samorządu została wyłączona Samorząd

Rozmowa z Cezarym Przybylskim, marszałkiem województwa dolnośląskiego.

Panie Marszałku, niepokoją Pana planowane przez partię rządzącą zmiany w ordynacji wyborczej?

Każde próby kombinowania przy ordynacji, zwłaszcza w zaciszu partyjnych gabinetów, muszą budzić obawy. Wszystko wskazuje na to, że nie chodzi tu o poprawę systemu, ale umożliwienie samorządowego zwycięstwa partii rządzącej.

Mówi się o maksymalnie dwóch kadencjach, likwidacji drugiej tury, możliwości startu jedynie z partyjnych komitetów…

Likwidacja drugiej tury może doprowadzić do tego, że np. we Wrocławiu prezydentem zostanie ktoś z poparciem na poziomie 19%. Jaki daje to mandat do rządzenia? Równie negatywnie oceniam wykluczenie z wyborów bezpartyjnych komitetów. To upartyjnienie przestrzeni, która dotychczas była domeną aktywności obywatelskiej. Ten pomysł zabija oddolne inicjatywy. Ograniczenie kadencyjności  to z kolei recepta na formalne pozbycie się konkurencji, ludzi, którzy od lat cieszą się ogromnym poparciem społecznym i z którymi nie udałoby się wygrać w uczciwej walce wyborczej.

Rządzący mówią, że trzeba zlikwidować patologię i układy w samorządach.

To pokrętna argumentacja. Niezrozumiałe jest przekonanie rządzących, że ludzie nie potrafią samodzielnie ocenić swojej władzy. W przeciwieństwie do parlamentarzystów, samorządowiec nie jest rozliczany z tego, jak wypada w mediach, ale z efektów swojej pracy, które widać gołym okiem. Patologie dotyczą bardziej obszarów, które są wyłączone z bezpośredniej kontroli społecznej. Dużo bardzie dotykają wielkiej polityki. Prostą ilustracją może być ostatnia nowelizacja ustawy o ochronie środowiska, która przyczynia się dzisiaj do niekontrolowanej wycinki drzew. Kto za nią lobbował i jakie były prawdziwe intencje wnioskodawców?

W ostatnim wywiadzie w Newsweeku mówi Pan o tym, że kolejnymi krokami odwracana jest reforma samorządowa. Co Pan miał na myśli?

Reforma samorządowa jest najlepiej ocenianą reformą w Polsce po 1989 roku. Wyzwoliła ogromną energię Polaków. Towarzyszyło temu logiczne przekonanie, że lepiej znamy nasze potrzeby od urzędnika w Warszawie.  Dzisiaj obserwujemy odwrotny proces. W coraz większym stopniu o naszych dolnośląskich sprawach mają decydować politycy w stolicy. Samorząd traci kolejne instrumenty, zadania i finanse. Rząd odebrał nam już możliwość decydowania o podziale środków na inicjatywy sportowe, dzięki którym na Dolnym Śląsku zbudowano na przestrzeni kilku lat kilkadziesiąt obiektów sportowych, zabrał ośrodki doradztwa rolniczego, jest w trakcie odbierania wpływu na działania funduszu ochrony środowiska i gospodarki wodnej.

Ta ostatnia zmiana budzi ogromne kontrowersje…

Rzeczywiście w kontekście walki o czyste powietrze i konieczności wzmocnienia naszych uzdrowisk ta zmiana bardzo nas dotyka. Już wcześniej rząd wycofał się z trzech programów pomagających zwalczać smog w naszych miastach – zniknęły Kawka, Prosument i Ryś. Wystąpiliśmy do naszego Wojewódzkiego Funduszu z propozycjami przygotowania własnych, regionalnych instrumentów finansowych wspierających wymianę kotłów na Dolnym Śląski. Chcemy przeznaczyć ze środków funduszu kilkadziesiąt milionów złotych na takie działanie. Program miał ruszyć jeszcze w tym sezonie grzewczym. Czy to się uda? Nie wiem, bo decyzje o tym już za chwilę nie będą podejmowane na Dolnym Śląsku, lecz w Warszawie.

Czy odebranie samorządowi wpływu na WFOŚ może oznaczać, że taki program nie powstanie?

Tak może się stać. Ale obaw mamy więcej. Nie wiemy, czy po centralizacji zarządzania funduszami część środków przynależnych naszemu regionowi nie zostanie wytransferowanych do innych części Polski. W wielu sytuacjach rząd faworyzuje inne regiony. Mamy najwięcej zabytków w Polsce, a dostajemy praktycznie najmniej pieniędzy na ich ochronę. Mamy jedną z najgęstszych sieci kolejowych wymagającą ogromnych nakładów na utrzymanie, a otrzymujemy jedną z najniższych sum z funduszu kolejowego. Jako „bogatsi” zmuszani jesteśmy do płacenia tzw. „janosikowego”, jednocześnie jesteśmy pozbawieni dochodów z subwencji wyrównawczej czy też funduszu drogowego.

Jak widzi Pan przyszłą współpracę rządu i samorządów?

Nie neguję wszystkich działań partii rządzącej. Niektóre z realizowanych pomysłów trzeba oceniać pozytywnie. Boję się jednak, że nasz współpraca – konieczna przecież – może być coraz trudniejsza. Niepokoi silny trend centralizacyjny i brak uczciwego partnerstwa w dialogu. Za dużo projektów ustaw wchodzi dzisiaj pod obrady parlamentu bocznymi drzwiami, jako projekty poselskie nie wymagające konsultacji. A przecież wysłuchanie argumentacji wszystkich stron służy temu, aby tworzone prawo było możliwie najlepsze. Mimo wszystko wierzę w refleksję rządzących i powstrzymanie się od realizacji ewidentnie złych projektów. Samorząd to wielka wartość, nie można pozwolić na jego zepsucie.

Udostępnij...Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on LinkedInEmail this to someone