notopop to wrocławski zespół, który od ponad dwóch lat tworzy unikalną mieszankę muzyki elektronicznej i popu. Jego twórczość doceniły już lokalne i ogólnopolskie stacje radiowe oraz wpływowe portale muzyczne.
Grupa powstała z inicjatywy Mateusza Musiała i Kasi Gruszki, którzy poznali się w nieistniejącym już zespole Projekt Bordeaux, tworzącym muzykę industrialną.
– Znalazłam się tam właściwie przypadkiem, moja znajoma zaaranżowała przesłuchanie. Stylistyka zespołu nie do końca mi jednak odpowiadała- wspomina Kasia, która w notopop jest wokalistką. – Po odejściu z tej grupy Mateusz, z którym muzycznie się świetnie rozumiemy, zaproponował pracę nad wspólnym projektem.
Mateusz Musiał gra przede wszystkim na instrumentach basowych i klawiszach. Do kompletu potrzebowali jeszcze osoby, która zajęłaby się produkcją i obsługą syntezatora.
– Brat powiedział mi, że jego kolega, z wykształcenia architekt, szuka zespołu do grania muzyki elektronicznej – wspomina Kasia. – Pomyślałam, że warto spróbować.
W ten sposób do składu dołączył Paweł Major, który, jak sam przyznaje, nie używał wcześniej ani syntezatorów ani Abletona (program do produkcji muzyki).
– Na początku Paweł nie robił nic, bo zwyczajnie nie potrafił – śmieje się Kasia.
– Chwilę przed dołączeniem do notopop kupiłem sobie syntezator, ale nie umiałem go obsługiwać. We wcześniejszych zespołach grałem zawsze na gitarze, ale oni nie szukali gitarzysty – przyznaje Paweł.
Braki techniczne nadrabiał jednak zaangażowaniem, konsekwentnie przychodząc na wszystkie próby zespołu.
– Moja rola ograniczała się wtedy do konstruktywnego krytykowania wszystkiego, co tworzyli Mateusz i Kasia – wspomina.
Wokalistka przyznaje, że chociaż komentarze Pawła często były trafne, oboje z Mateuszem długo zastanawiali się, co zrobić z członkiem zespołu, który nie komponuje.
– Wiedzieliśmy, że musimy znaleźć kogoś innego, aby pójść do przodu. Nie umieliśmy jednak pozbyć się Pawła, z którym bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Na szczęście szybko odkrył przed nami swój niezwykły muzyczny talent. My daliśmy mu czas, a on odwdzięczył się zaangażowaniem. Wspólna energia w ogromnym stopniu przyczyniła się do muzycznego rozwoju notopop– opowiada Kasia.
Odnaleźć własne brzmienie
Paweł postanowił, że nauczy się produkcji od podstaw. Cały wolny czas poświęcał więc na naukę Abletona i badanie możliwości syntezatorów.
– Oglądałem mnóstwo filmików szkoleniowych na YouTube, prenumerowałem czasopisma z instrukcjami i krok po kroku układałem sobie całą tę wiedzę w głowie – tłumaczy.
O tym, że nauka nie szła w las świadczy fakt, że na każdej kolejnej próbie zespołu Paweł zjawiał się z nowymi pomysłami.
– Teraz, słuchając tamtych utworów, chce mi się śmiać – przyznaje. – Wtedy jednak było to dla mnie coś wielkiego, potwierdzenie, że mój wysiłek i wyrzeczenia nie idą na marne.
Czas, w którym Paweł udzielał się w zespole jedynie merytorycznie, zaprocentował w przyszłości. Dzięki temu cała trójka zbliżyła się do siebie nie tylko towarzysko, ale także kompozycyjnie. Droga do odnalezienia własnej ścieżki muzycznej nie była jednak prosta.
– Gdybyśmy żyli w innych czasach i naszą jedyną możliwością byłaby gra na żywych instrumentach plus wokal, na pewno szybko wykrystalizowałoby się konkretne, organiczne brzmienie, które charakteryzowałoby naszą twórczość – mówi Paweł. – W przypadku muzyki elektronicznej jest jednak inaczej, na laptopie czy syntezatorze można stworzyć dziś właściwie wszystko.
– Po wielu próbach zaczęły wreszcie pojawiać się utwory, o których mogliśmy powiedzieć, że mają nasze brzmienie. To był dla nas duży krok do przodu – wspomina Kasia.
Większa ekspresja na żywo
Wraz z pojawieniem się nowej muzyki nadszedł także czas na koncerty, w które zespół stara się wkładać jak najwięcej serca i energii. Grupa długo zastanawiała się jak sprawić, żeby jej występy były ciekawym doznaniem dla publiczności.
– Zdarza się, że gram na syntezatorze trudną i wymagającą partię, która całkowicie pochłania moją uwagę, a ludzie pod sceną i tak widzą tylko człowieka ruszającego ręką – tłumaczy Paweł. – To dla nich mało angażujące. Często słuchaczom trudno jest ocenić, czy dane dźwięki grane są na żywo, czy odtwarzane z playbacku.
Aby to zmienić, Paweł postanowił, że na potrzeby koncertów pogodzi się ze swoją gitarą. Z kolei Mateusz podczas występów gra nie tylko na klawiszach, ale także perkusji, basie oraz kontrabasie. Wprowadzenie żywych instrumentów sprawiło, że koncertowe wydanie zespołu różni się od jego studyjnej twórczości.
– Chodzi przede wszystkim o ekspresję. Kiedy ludzie widzą, jak dobrze bawimy się na scenie, sami też pozwalają sobie na więcej – tłumaczy Paweł.
Pytani o swoje inspiracje, muzycy rozkładają bezradnie ręce.
– Ja kocham muzykę popularną, zaczynając od korzeni bluesa, poprzez klasykę lat sześćdziesiątych, aż po brzmienia nowoczesne. Trudno mi wymienić konkretnych wykonawców – mówi Paweł. – Mogę jednak powiedzieć, że inspirację stricte techniczną czerpię z szeroko pojętej muzyki elektronicznej. Uwielbiam rozkładać utwór na czynniki pierwsze i wychwytywać ukryte smaczki aranżacyjne.
Kasia Gruszka zdradza natomiast, że oprócz muzyki czysto elektronicznej lubi też kompozycje, w których warstwie muzycznej pojawiają się elementy rocka czy hip-hopu.
– Hip-hop to jedyny gatunek muzyczny, na temat którego mam większą wiedzę od Pawła – mówi. – Nie słucham wprawdzie czystego rapu, ale lubię jego połączenie z elektroniką. Ostatnio moje serce skradł natomiast Tame Impala. „Currents” jest moim zdaniem najlepszą płytą 2015 roku.
Silna kobieta
Ponieważ Kasia z wykształcenia jest anglistką, większość tekstów zespołu była dotychczas pisana w języku Szekspira. Ostatnio jednak notopop zaczął oswajać się także z ojczystym językiem, czego efektem tego są dwie nowe piosenki, śpiewane przez wokalistkę po polsku.
– Ze zdziwieniem odkryliśmy, że Kasia brzmi dobrze w obu wersjach – śmieje się Paweł.
Wokalistka przyznaje natomiast, że pisanie tekstów w języku polskim jest dla niej ogromnym wyzwaniem.
– Krótkie formy literackie zawsze sprawiały mi największe trudności – wyjaśnia. – Nie lubię, gdy ogranicza mnie objętość albo liczba sylab.
Jednocześnie Kasia zaznacza, że nie pisze smutnych piosenek o samotnych jednostkach. Poprzez teksty stara się raczej dawać innym wewnętrzną siłę i pozytywną energię, która towarzyszy całemu zespołowi.
– Poruszam różne tematy, ale jedna rzecz łączy je wszystkie: w mojej twórczości kobieta zawsze jest silna i niezależna – mówi.
Zespół wciąż czeka na możliwość wydania debiutanckiej płyty. Obecnie Kasia, Mateusz i Paweł są na etapie zbierania materiałów i poszukiwania odpowiedniego wydawcy.
– Prowadziliśmy już rozmowy z dwiema dużymi wytwórniami, niestety nie zakończyły się one podpisaniem umowy – zdradza Kasia. – Widać jednak, że potrafimy wzbudzić zainteresowanie, a to dobrze rokuje na przyszłość.
– Szukamy kogoś, kto zaproponuje nam odpowiednie warunki – dodaje Paweł. – W dzisiejszych czasach na rynku muzycznym działa wiele dobrych, niszowych zespołów, jest spora konkurencja. Zdecydowanie nie chcemy jednak grać wyłącznie sami dla siebie.