Hunter: Sprowokować do refleksji

Możliwość komentowania Hunter: Sprowokować do refleksji została wyłączona Kultura

Lider, wokalista i gitarzysta zespołu Hunter, Paweł „Drak” Grzegorczyk to osoba otwarta i bezpośrednia. I całe szczęście, bo dzięki temu udało nam się dowiedzieć od niego kilku ciekawostek, związanych z nową płytą grupy „NieWolnOść”, koncertowaniem we Wrocławiu oraz wyjątkowymi relacjami, łączącymi Huntera z fanami.

Wasz występ we Wrocławiu na festiwalu wROCK for Freedom był dla mnie wydarzeniem szczególnym, jako że był to dokładnie 10 koncert Huntera, na którym byłem. Jak ta impreza wyglądała z Waszej perspektywy?

Z naszej perspektywy wyglądała wręcz miażdżąco! Zwłaszcza biorąc pod uwagę realia, w jakich odbywał się nasz koncert: było to przecież dosyć wczesne i jasne popołudnie, a tu taki tłum. To było poruszające. Do tego dochodzi aura historycznego miejsca, jakim jest Zajezdnia i myśl przewodnia – wROCK for Freedom. Wrocław w ogóle jest jednym z naszych ulubionych miejsc, gdzie gramy koncerty. Nie dość, że piękne miasto, to do tego niesamowici ludzie i totalne szaleństwo pod sceną. Naprawdę uwielbiamy tu grać. Kilka dni temu byliśmy zresztą ponownie, w ramach trasy promującej naszą nową płytę. Zagraliśmy w Starym Klasztorze. Pod wieloma względami było nawet jeszcze lepiej niż w Zajezdni i już nie możemy doczekać się wiosny, kiedy zamierzamy tam wrócić z nowymi utworami.

Wspomniany przez ciebie nowy album to „NieWolnOść”. Ten tytuł nawiązuje do obecnej sytuacji politycznej w Polsce, czy też kryje się za nim coś więcej?

Kryje się za nim dużo więcej. Już sam sposób zapisu słowa ”NieWolnOść”, a w tym wypadku właściwie hybrydy słownej, na to wskazuje. Im bardziej zagłębiasz się w sferę dźwięków i słów poszczególnych utworów, tym więcej znajdujesz wątków, znaczeń i alternatyw. Pod tym względem jest to chyba nasza najbardziej wieloznaczna płyta, co mnie bardzo cieszy. Jeśli tylko sprowokuje i zachęci słuchaczy do rozmyślań i wyciągania własnych wniosków, będziemy przeszczęśliwi.

Hunter

Zapowiadając nową płytę zapewnialiście, że będzie to materiał akustyczny. Ostatecznie dostaliśmy album w stylu raczej typowym dla Huntera, z elektrycznymi gitarami. Dlaczego zmieniliście koncepcję? Czy akustyk nadal jest w Waszych planach?

Zapewnialiśmy, że pracujemy nad materiałem akustycznym i rzeczywiście tak było. I nadal tak jest, ponieważ ten projekt zaczął rozrastać się tak mocno, że potrzebujemy znacznie więcej czasu na skończenie go, niż pierwotnie zakładaliśmy. W związku z tym postanowiliśmy w międzyczasie wydać płytę elektryczną. Pomysłów nie brakowało, więc decyzja została podjęta błyskawicznie i z tego co widzę i słyszę, na koncertach, a także od ludzi – była dobra. W tej chwili wracamy już jednak do projektu akustycznego pełną parą, żeby w przyszłym roku zarejestrować go, wydać i ruszyć w nietypową jak na nas trasę. Zagraliśmy już kilka okazjonalnych koncertów w stylu ”unplugged”, właściwie bez przygotowania i bez takich aranżacji, jakie planujemy na to wydawnictwo i koncerty. Sądząc jednak po reakcji fanów, może się to okazać niezłym ciosem. W jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Jak zwykle w przypadku Huntera, teksty są jednym z najważniejszych elementów „NieWolnOści”. Czy proces ich powstawania różnił się jakoś od sposobu, w jaki zazwyczaj nad nimi pracujesz? Co cię inspirowało do pisania?

Teksty powstają zazwyczaj po skomponowaniu piosenek, natomiast rejestracja wokali po nagraniu podstawowych śladów instrumentalnych. Tym razem pokryło się to w czasie z wieloma zdarzeniami, które bardzo mocno wpłynęły na cały zespół. Niestety, były to także bolesne rzeczy, a my natychmiast je odzwierciedlamy. W tym wypadku słowami i muzyką. Tak się dzieje zresztą od początku naszego istnienia. Poszczególne płyty zawsze były zapisem naszych emocji, marzeń, obaw, radości, czy wkurzenia, czyli krótko mówiąc: życia w danym okresie.

Mam wrażenie, że na tym albumie jest więcej Jelonka, niż na dwóch poprzednich…

Jelonek zwykle nagrywa swoje partie w ciągu kilku dni. Raz, że terminy gonią w studio, a dwa, że terminy zawsze gonią Jelonka (śmiech). Tym razem jednak, z kilku względów, miał na to dużo więcej czasu, nagrywał u siebie w domu, więc miśka poniosło (śmiech) Rzeczywiście, miejscami wytoczył potężne działa, najczęściej z podparciem symfonicznym, ale nie tylko. Jest w nich ogrom emocji i pasji. Niektóre momenty przyprawiają wręcz o dreszcze, a to najważniejsze w muzyce. Uwielbiam to.

„Królestwo” oraz „Imperium” pokryły się złotem. Ten fakt miał wpływ na powstawanie nowej płyty? Nie baliście się, że poprzeczka została postawiona zbyt wysoko i możecie rozczarować swoich fanów?

Tak. To miało wpływ, jednak nie ze względu na poprzeczkę, lecz z dwóch innych powodów. Po pierwsze, takie sukcesy pomagają nam zarejestrować i wyprodukować każdą kolejną płytę, co wiąże się z potężnymi kosztami dla każdego zespołu, który wydaje się sam. Po drugie, zarówno „Królestwo”, jak i „Imperium”, powstały w czasie jednej sesji nagraniowej. Utworów było tak dużo, że podzieliliśmy je na dwie części. Traktujemy jednak te płyty jako jeden podwójny i koncepcyjnie spójny album, uzupełniający się muzycznie, tekstowo, tytułowo i graficznie. Do tego wydany rok po roku. Trzyletnia przerwa między „Imperium” a „NieWolnOścią” była wystarczającym czasem, żeby się zresetować i nie bać się powielenia samych siebie z tamtego okresu. To nam w zupełności wystarcza, żeby nie czuć żadnej presji i obaw. Czuliśmy wręcz głód i nieposkromioną wolę walki oraz zmierzenia się z kolejnym wyzwaniem, a także samymi sobą (śmiech). A jeśli chodzi o oczekiwania fanów, to Hunterianie są już, myślę, przyzwyczajeni do tego, że każda kolejna premiera to czasem poważne dylematy i rozterki. Jednak, jak dotąd przynajmniej, odpukać, wychodziło to nam wszystkim na dobre (śmiech). W tej kwestii stawialiśmy i nadal stawiamy na intuicję i to właśnie ona ostatecznie weryfikuje wszystkie eksperymenty i nowe pomysły. Napięcia, niepewność i naprężenia pomiędzy nami muszą być, w przeciwnym wypadku tworzenie, nagrywanie i efekt końcowy mógłby okazać się szalenie nudny, a to najgorsze, co może się przytrafić w muzyce. I nie tylko zresztą w muzyce.

Być może jest za wcześnie na to pytanie, ale: czy macie już plany odnośnie kolejnego wydawnictwa?
Oczywiście. Płyta akustyczna, to jest obecnie nasz priorytet. Mamy już bardzo dużo zarejestrowanego materiału, ale wciąż się rozkręcamy (śmiech). Bardzo chcielibyśmy ją wydać w 2017 roku. Natomiast za dwa lata kolejny album elektryczny. Trzy lata przerwy w dostawie prądu to stanowczo za długo (śmiech).

Rozmawiał Filip Bernat

Ze wszystkimi piosenkami z płyty „NieWolnOść” można bezpłatnie zapoznać się pod tym adresem.

NieWolnOść

Udostępnij...Share on FacebookTweet about this on TwitterShare on LinkedInEmail this to someone